Dzisiaj miało być totalnie o czymś innym…
Dzisiaj miało być totalnie o czymś innym, ale tak sobie myślę, że czasem trzeba się wyłamać z zaplanowanych ram i po prostu pozwolić wybrzmieć temu, co mamy w sobie.
Zbliża się koniec pierwszego kwartału tego roku. Roku, który już przez te trzy miesiące był dla mnie pełen wyzwań, wychodzenia ze swojej strefy komfortu. Wystawiania się na to, co przyniesie życie. Pełen ryzyka i obaw, ale równocześnie moich drobnych osiągnięć.
Jako osoba z natury spontaniczna na maksa walczę o to, żeby nauczyć się planować i widzę, że się da. Bo osiągnięcia jakie obserwuję na przestrzeni tego czasu wiem, że są skutkiem właśnie tego planowania. Równocześnie ilość zmian, która zachodzi w moim życiu i pewnie wielu z Was m.in. przez covid jest porażająca i lekko wytrąca ze stanu równowagi.
Co robić w tej sytuacji?
Na pewno nie zaprzeczać, że jest ciężko. Że jesteśmy zmęczeni czy, że mamy jakieś obawy. Równocześnie dostrzec to, co się wydarzyło wcześniej i poklepać po ramieniu, bo jednak na pewno każdy z nas może w sobie dostrzec chociaż małą drobną pozytywną postawę czy zachowanie. Jakieś drobne osiągnięcie. A nawet jeśli nie to może z nadzieją spojrzeć w przyszłość i skorzystać ze zmiany kwartałów. Wykorzystać to jako pewną szansę. Punkt wyjścia do czegoś nowego.
Ja z perspektywy osoby, która od dwóch lat stara się planować widzę, że ostatnie trzy miesiące faktycznie się do tego przyłożyłam i faktycznie zaczęłam realizować te plany. I to jest ekstra! Ale równocześnie widzę, że potrzebny jest taki czas i przestrzeń (czy może raczej pozwolenie? 😉 ) w tych planach na to, czego się nie da zaplanować.
Na to, że przykładowo jakaś sytuacja czy działanie będzie nas kosztować wiele emocji i będziemy po niej musieli odpocząć, żeby wrócić do normy. Na potrzebną rozmowę, która trochę się przeciągnie. A przede wszystkim na to, że ja się zmieniam, poznaję siebie i jako młody człowiek czasem mam prawo czuć się zagubionym, nieidealnym i próbującym się odnaleźć w tym wszystkim.
I dokąd nas dzisiaj zaprowadzają te moje rozkminy?
Wydaje mi się, że do takiego punktu, w którym chcę Ci powiedzieć, że jesteśmy tylko ludźmi i że mamy prawo do tego, żeby czasem odpuścić. Żeby gorzej się czuć. Żeby po wyjściu ze swojej strefy komfortu dać sobie czas i przestrzeń na odbudowanie się tego komfortu już w poszerzonej wersji. Ciężka praca, rozwój i osiąganie celów są mega ważne, ale równocześnie pamiętajmy, że to nie może się odbywać kosztem nas samych. Naszego zdrowia, dobrego samopoczucia i szczęśliwie przeżytego życia. Bo co nam po tym, że osiągniemy jakiś cel i wyjdziemy ze swojej strefy komfortu udowadniając sobie i innym, że jesteśmy w stanie coś zrobić, jeśli po tym wszystkim będziemy nieszczęśliwi i zmęczeni do granic? 😉
Jeśli uważasz ten wpis za wartościowy, podziel się nim ze znajomymi, przyjaciółmi, rodziną! Te osoby na pewno zyskają, a mi będzie przemiło!
Natomiast, jeśli chcesz przeczytać o tym, dlaczego warto pozwolić po prostu życiu się toczyć, zajrzyj tutaj!
Zapraszam Cię również na moje media społecznościowe, gdzie znajdziesz codzienną dawkę inspiracji i motywacji!