doświadczenie, które zmienia perspektywę
Rozmowy

Doświadczenie, które zmienia perspektywę

O wyjściu z poczucia niepokoju, przebaczeniu, które otwiera na pełnię życia. Muzyce, która powstaje w poszukiwaniu drogi i niezwykłych doświadczeniach możliwych do przeżycia tylko z Bogiem, porozmawiałam z Mateuszem Lesińskim – muzykiem młodego pokolenia i roześmianym maturzystą. W Mateuszu rozbroiła mnie szczerość i odwaga w podzieleniu się tym, co złego mu się kiedyś przydarzyło.

doświadczenie, które zmienia perspektywę

Jakie masz najlepsze wspomnienie, które zyskałeś dzięki muzyce? 

Każdy moment, w którym ktoś doceni moją pracę jest fajny. Doświadczam tego, że to, co robię ma sens. Dzięki temu, że nie boję się pytać i szukać różnych możliwości, moja droga nieustannie się otwiera. Mogłem już grać na rekolekcjach, czy w różnych scholach. W ostatnim czasie super doświadczeniem było to, że miałem możliwość supportować Tau. Dzięki temu mogłem go trochę poznać, spędzić czas z kimś takim jak on. Samo wyjście na scenę, gdzie przed sceną było tyle osób było mega stresujące, ale potem jak już wyszedłem, było w porządku. Mogłem oddać ludziom siebie, a potem oni rzucili energią, którą ja dostałem. To jest mega fajne, że kiedy dajesz siebie ludziom na scenie, to oni Ci też dużo dają. 

Jak powstał Twój pierwszy tekst?

W zeszłym roku o tej porze miałem bardzo burzliwy okres. Mnóstwo się we mnie działo. Ilość emocji i myśli nagromadziła się we mnie do tego stopnia, że musiałem to gdzieś to wylać. Wylałem na papier i tak powstał pierwszy tekst. 

Skąd w Tobie odwaga, żeby wrzucić coś swojego do sieci? Pytam o to, ponieważ z tego, co mówisz, w tym, co tworzysz dosyć mocno odsłaniasz siebie.

To jest coś mojego i jak komuś się to nie podoba, to jego problem. Bardzo często w tworzeniu utworów tak naprawdę poszukuję jakichś rozwiązań czy drogi, którą mam podążać. Myślę, że ktoś też może z tego skorzystać. Kogoś może to skłonić do refleksji.
Jestem otwarty na konstruktywną krytykę, ale to, co tworzę jest moje i jak ktoś powie, że to jest po prostu głupie i nie uzasadni tego w żaden sposób, to nie będę się tym przejmował.

Potrafisz wskazać skąd w Tobie to przekonanie, że to ten ktoś ma problem, a nie Ty? 

To jakoś tak przyszło… Owszem, przeżywam to, jak ktoś mi powie, że to, co robię jest słabe. Gdyby ktoś mi powiedział, że jestem głupi, to będę to przeżywał, ale raczej tak wewnętrznie. Tego nauczyło mnie życie. Wynika to z tego, że trochę bez powodu, byłem prześladowany w podstawówce. Przez to zyskałem takie przekonanie, że jak komuś coś się we mnie nie podoba, to jest to trochę przykre, ale odcinam się od tego. Staram się nie zwracać uwagi na niekonstruktywną krytykę.

Ktoś Ci pomógł w tej sytuacji z podstawówki? 

Przede wszystkim wspierali mnie w tym czasie rodzice. Ogromny wpływ też miało to, że był ze mną Pan Bóg. 

Jak On działał? 

Po prostu był i dawał się cały czas odkrywać przez różne doświadczenia. Między innymi przez pierwsze, wyjazdy młodzieżowe. To właśnie na nich zdobyłem kontakt z żywym Kościołem. Poznałem Boga. Zyskałem świadomość, że w Najświętszym Sakramencie jest Ktoś mega ważny. Ktoś, komu na mnie zależy. To były bardzo mocne i bardzo dobre doświadczenia. 

doświadczenie, które zmienia perspektywę

Jak patrzysz z perspektywy tych kilku lat na to, co Cię spotkało w podstawówce? 

Wydaje mi się, że to prześladowanie miało związek z tym że wierzyłem w Pana Boga. Wyznawałem pewne wartości i pewne rzeczy były dla mnie nie w porządku. Z pewnymi rzeczami się nie godziłem. Zawsze chciałem też być troszeczkę inny od wszystkich. Przykładowo: wszyscy słuchali rapu, a ja nie, bo uważałem, że to słabe. 

A teraz tworzysz… 

To jest śmieszne, ale było tak dlatego, ponieważ wtedy w rapie widziałem tylko przekleństwa i wulgaryzmy. Wszyscy musieli mieć fullcapy, być konkretnie ubrani i śmiali się ze mnie, że mnie nie stać. A to nie było tak, że mnie nie było stać. Ja po prostu nie chciałem mieć fullcapa. Ja w tamtym czasie słuchałem rocka, metalu, miałem długie włosy. Zawsze chciałem być inny. Nawet, teraz kiedy rap jest nadal popularny, ja i tak tworzę inaczej, bo chrześcijański rap. Mówię o czym innym niż większość. 

Wtedy było źle, bo po prostu byłeś inny? Bo od początku miałeś taki kręgosłup z wartościami, dobrze rozumiem?

Tak, myślę, że to przez to. Chociaż przyczynił się też do tego fakt, że zmieniałem miejsce zamieszkania i przez to wchodziłem do klasy, która już w pewien sposób funkcjonowała. Przez to ludzie inaczej mnie odbierali. 

Zastanawiam się jak w tym wszystkim, co Cię złego spotkało dostrzegasz rękę Boga?

Pana Boga najbardziej doświadczyłem w momencie, w którym przebaczyłem tym wszystkim ludziom. Byłem na warsztatach „Talitha Kum” organizowanych przez Przymierze Miłosierdzia. Tam był taki moment, kiedy przebaczało się ludziom, którzy nas skrzywdzili. Na początku musiałem sobie w ogóle uświadomić, kto może być taką osobą. Jak to zrobiłem, to byłem zaskoczony tym, że jest tyle osób, którym nie przebaczyłem tego, co mi zrobili. Wcześniej nie skupiałem się na tym, że coś między nami było nie okey, ale w głębi serca okazało się, że to ciągle mnie drażniło… 

Jakbyś miał porównać siebie przed przebaczeniem i po przebaczeniu, to co się zmieniło? 

Przebaczenie pozwoliło mi się otworzyć bardzo mocno na Pana Boga, złapać taki bliski kontakt. Wcześniej trochę nieświadomie zamykałem się na prawdziwe życie, które jest w pełni możliwe dzięki przebaczeniu. To doświadczenie pozwoliło mi pójść do przodu w pełni radości i nie wracać do złych wspomnień.  Wcześniej myślałem, że ja nie mam komu przebaczać, ale okazało się, że jednak mam. 

doświadczenie, które zmienia perspektywę

A w odczuciach i w emocjach co się zmieniło? 

(cisza…) Na pewno jest większa radość. W momencie przebaczenia doświadczyłem ogromnej miłości płynącej z tego przebaczenia. Czułem też taki pokój w sercu. Myślę, że to jest najważniejsze i na tym to wszystko się skupiało. 

Czy przebaczenie jest proste? 

Proste na pewno nie, ale warte zaangażowania. Coraz częściej doświadczam, że kiedy ktoś ma jakiś problem, to po czasie wychodzi, że on czuje do kogoś żal. Kiedy porozmawia się z tą osobą i zaproponuje się, żeby spróbowała temu komuś przebaczyć, zmienia się jej perspektywa. Ten człowiek nagle odkrywa, że może żyć inaczej. Że nie musi żyć w takim strachu czy lęku. Nie musi chodzić smutny, tylko może komuś przebaczyć i po prostu trochę odciąć się od tego, co było złe. 

Jak się odnajdujesz w Kościele jako młoda osoba?

Zacznijmy od tego, że się odnajduję. Stale staram się odnajdować moje miejsce, w którym będę mógł najlepiej Pana Boga uwielbiać, oddawać Mu chwałę, służyć Mu w pewien sposób.

Kościół tworzymy przede wszystkim my świeccy. Każdy jest w pewien sposób za Niego odpowiedzialny. Kiedy ktoś rezygnuje z dawania siebie w Kościele zubaża Go. Powoduje, że staje się On słabszy, bo nie ma tego czegoś, co by wniosła ta osoba.

Na pewno masz doświadczenie, czy ze szkoły, czy rozmów z rówieśnikami, że jest dużo osób, które nie doświadczyły Bożej miłości. Nigdy nie były na rekolekcjach, nie spotkały żywego Boga. Nie doświadczyli w sercu, że może jednak Bóg ma sens… 

Od tego trzeba zacząć, bo jeśli ktoś tego nie doświadczył i nie trwa późnej w tym doświadczeniu, to nie ma sensu, żeby służył w Kościele tylko po to, „żeby służyć w Kościele”. Podstawą jest relacja. Przez tę relację staję się tą przysłowiową cegłą, która buduje Kościół. Przez to, że jestem w relacji z Chrystusem, który mnie w pewien sposób spaja z innymi. 

doświadczenie, które zmienia perspektywę

A Ty, w jaki sposób starasz się służyć?

Czuję w sobie taką misję, żeby głosić wszędzie, gdzie tylko mogę. Staram się też w klasie. Od początku byłem sobą i mówiłem to, co czuję i w co wierzę. Nie bałem się o tym mówić. Część osób boi się wypowiedzieć, jakie jest ich prawdziwe zdanie. Czasami celowo mówią troszeczkę pod czyjąś opinię, ale przecież każdy ma swoje poglądy. Wychodzę z założenia, że skoro tak jest, to ja też mam prawo wyrazić, co myślę. Dlaczego mam wyrażać czyjąś opinię? Dlaczego mam szukać argumentów, żeby potwierdzić kogoś opinię, skoro ja się z czymś mogę nie zgadać? Mam do tego prawo i mogę to wyrazić. 

Staram się zawsze mówić, jakie mam zdanie i jak ktoś ma jakieś wątpliwości, czy to związane z wiarą, czy generalnie z życiem, to zawsze jestem do dyspozycji. Staram się przekazywać radość, bo wychodzę z założenia, że skoro ja ją czerpię od Pana, to czemu mam się nią nie dzielić? Jeśli ja nie dam komuś radości, którą dostałem od Niego, to ta osoba może nigdy jej nie dostać. Nie doświadczyć jej. Tutaj też jest pierwsze pole do Ewangelizacji. Żeby po prostu dawać ludziom radość, dać ludziom możliwość do tego, żeby mogli się uśmiechnąć. 

Jakbyś miał powiedzieć osobie w naszym wieku, dlaczego warto wierzyć w Boga, co fajnego jest we wchodzeniu z Nim w relację, jak zmienia się życie, to co byś powiedział? 

To jest bardzo osobiste, bo każdy przeżywa w inny sposób różne sytuacje i też różnych rzeczy potrzebuje. Do różnych rzeczy Pan Bóg chce się odnosić w jego życiu i sercu. Nie można powiedzieć czegoś ogólnego oprócz tego, że Pan Bóg Cię kocha. To określenie wydaje nam się czasem wyświechtane… coś takiego, że powiesz komuś: Jezus Cię kocha. A ten ktoś ci odpowie: no i co z tego? Ale w tym właśnie jest cała głębia!  W naszych czasach trzeba znaleźć odpowiedni sposób, żeby to przekazać. Będę mówił człowiekowi, że Bóg go kocha, ale nie tylko słownie, tylko dodatkowo przez okazywanie miłości tej drugiej osobie. Tak, żeby ona zaczęła się zastanawiać, dlaczego on tak postępuje, dlaczego okazuje mi tę miłość. Starałbym się zasiać w niej pragnienie doświadczenia Pana Boga. Na pewno takim widocznym profitem, jeśli się w to naprawdę wejdzie jest to, że się czuje ten pokój i radość w sercu. 

Jesteś na końcu klasy maturalnej i przed Tobą ważne decyzje, jak w tym wszystkim dostrzegasz Boga?

Z jednej strony mam takie doświadczenie, że Pan Bóg proponuje mi coś, w czym najlepiej się spełnię. Stale szukam tego, gdzie będę mógł najwięcej Mu służyć, najwięcej się spełnić i mieć najwięcej radości z tego, co robię. Z drugiej strony mam też taką świadomość, że czasami jest tak, że ja nie zrobię tego tak, jak Bóg by tego chciał. Coś, co jest niesamowite to to, że On tak czy tak wyciągnie z tego dobro. Nie zawsze muszę wybrać tę najlepszą opcję, ale Pan Bóg i tak z niej wyciągnie dobro. Mam świadomość, że muszę teraz pomyśleć, jakie mi daje propozycje, ale też zastanowić się, co ja chcę robić. 

Skąd będziesz wiedział, że to jest to?

Jeśli będę robił coś, co jest zgodne z tym, co mam w sercu, ale oprócz tego z przykazaniami, czy z nauczaniem Kościoła, to będzie to wolą Pana Boga. Natomiast jeśli będę czuł, że Pan Bóg mnie powołuje do czegoś, czego ja totalnie nie chcę robić, to tutaj pojawia się pytanie, czy Pan Bóg rzeczywiście mnie do tego powołuje?


Link do kanału MaLe: >>>

Jeśli uważasz ten wywiad za wartościowy, podziel się nim ze znajomymi, przyjaciółmi, rodziną! Te osoby na pewno zyskają, a mi będzie przemiło!

Przygotowałam też dla Ciebie prezent – ebooka z ćwiczeniami, dzięki któremu wkroczysz na ścieżkę życia Twoich marzeń. Możesz go pobrać wypełniając poniższy formularz lub wchodząc tutaj po więcej informacji.

Natomiast, jeśli chcesz pogłębić temat dotyczący trudności i dowiedzieć się dlaczego z trudności i przeszkód możemy wyciągnąć wiele dobrego zajrzyj tutaj! 

Zapraszam Cię również na moje media społecznościowe, gdzie znajdziesz codzienną dawkę inspiracji i motywacji. ?

Wskakuję na Insta!       Wskakuję na Facebooka!

Zdjęcia: Jagoda Dziamska
Miejsce: Centrum Kultury Zamek w Poznaniu

Dodaj komentarz