Zostaję w domu, Pan Jezus przychodzi
Zaczyna się dla nas czas, jakiego świat w swojej historii jeszcze nie widział… Wielkanoc spędzona przed ekranami telewizorów, komputerów, smartfonów…
Teoretycznie nie ruszamy się z domu, ale czy to naprawdę oznacza, że nie możemy otworzyć się na to, co Jezus pragnie nam dać?
Jestem przekonana, że On przygotował dla nas obfite dary łaski na ten czas.
Będąc w stu procentach szczerą przez to, że nie możemy wychodzić z domu, pierwszy raz w życiu codziennie uczestniczę w Eucharystii razem z moimi rodzicami. To już prawie trzy tygodnie! Nie mam poczucia, że brakuje mi obecności Chrystusa czy wspólnoty. Owszem, super byłoby móc już pójść do kościoła i fajnie by było jakby wszystko wróciło do normy, ale ja mam poczucie, że wręcz bardziej przeżywam te Msze Święte „on-line” i bardziej staram się na Niej skupić niż czasem będąc w kościele.
Przyjmujemy Pana Jezusa i co się zmienia w naszym życiu?
Przecież czasem idzie się do kościoła, żeby tą Mszę „odbębnić”. Myślami jest się zupełnie gdzieś indziej i tak naprawdę zanim się zorientujemy jest po Przemienieniu. Przystępujemy do Eucharystii, przyjmujemy Pana Jezusa I CO? Co się w naszym życiu zmienia?
Wiemy, że to realne spotkanie z Nim? Że On przychodzi w tak bardzo namacalny sposób? Wiemy, że chce się z nami spotkać i dać nam doświadczyć swojej obecności?
„Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? […] Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście” (1Kor 3,16-17).
Hmmm… Czy tutaj nie pojawia się pewien zgrzyt? Święty Paweł mówi, że jesteśmy świątynią Boga. Co to oznacza? Że Ty i ja jesteśmy miejscem, w którym nieustannie przebywa Bóg. Tak jak w kościele Bóg jest ukryty w tabernakulum, tak samo w Tobie też jest ukryty. Mam odczucie, że często szukamy Boga gdzieś tam. W górnolotnych modlitwach, na kolejnym spotkaniu charyzmatycznym, w takiej wspólnocie, na takich rekolekcjach, a sami zapominamy o tym, co mówi Słowo Boże. Masz Boga w sobie, On jest w Tobie bez względu na okoliczności. Taki sam i żywy. Znający pragnienia i myśli Twego serca.
Dlaczego chodziłeś do kościoła?
Przecież Bóg wie, co kryje się za naszymi pragnieniami. Wie o tym, jak podchodzimy do przeżywania Eucharystii w domu i jakie jest nasze podejście do dyspensy od Mszy w kościele. Tutaj warto się zastanowić dlaczego przed kwarantanną chodziłeś do kościoła? Czy nagle okazuje się, że zamknąłeś Go wcześniej w kościele i ciężko jest Ci zobaczyć Go poza budynkiem?
Magia?
Sama kilka dni temu złapałam się na tym, że chyba trochę magicznie podchodziłam do sakramentów. Zwłaszcza spowiedzi. Zazwyczaj spowiadam się co dwa tygodnie, czasami, co miesiąc. Z racji, że już trochę czasu minęło od mojej ostatniej spowiedzi zaczęłam wręcz rozpaczać – rety, co ja teraz zrobię. Mi jest tak ciężko. Przecież właśnie dzięki spowiedzi zawsze mam spokój ducha, nie wkurzam się tak szybko… I nagle pojawił się z mojej głowie „zong”. Halo – przecież papież Franciszek powiedział, co masz w takiej sytuacji zrobić. Powiedział, że masz się zwrócić do Boga i prosić Go o przebaczenie. Masz wzbudzić w soim sercu żal za grzechy.
To mi pokazało jak bardzo słaba jest moja wiara. Jak szybko wbijam się w jakiś schemat i przyzwyczajenie i gubię to, co jest najważniejsze – spotkanie z Chrystusem. Przecież zarówno w spowiedzi, jak i w Eucharystii to właśnie z Nim się spotykamy. Z żywym Bogiem, który jak mówi Pismo, mieszka w nas.
To do czego nam sakramenty?
Chciałabym tylko doprecyzować. Wielu ludziom może się wydawać, no dobra, to w takim razie po co Kościół. Po co uczestniczyć w sakramentach, skoro Pan Bóg tak czy tak jest w nas?
Ja mega merytorycznej odpowiedzi nie mam, ale tak sobie myślę, że gdyby sakramenty nie były istotne, to Pan Jezus nie usiadłby z apostołami do ostaniej wieczerzy i nie zostawił nam Eucharystii. Gdyby nie była nam potrzebna wspólnota, to nie zebrałby dwunastu tylko chodził z pojedynczo spotkanymi ludźmi. Poza tym, my jesteśmy zmysłowi i te wszystkie obrządki pomagają nam się zbliżyć do Boga. Kościoły jako budynki pokazują, że to miejsce jest ważne, wyjątkowe. Przecież nie stawia się takich monumentalnych budowli byle komu, prawda? Sakramenty dają nam szczególną przestrzeń spotkania z żywym Bogiem. Jak się prawdziwie doświadczy Boga ukrytego w sakramentach, to chyba nie da się żyć już bez nich. Ja jestem OGROMNIE wdzięczna za Komunię Duchową, w której czuję i doświadczam, że Jezus naprawdę przychodzi. Jestem wdzięczna za Msze online. Skoro Kościół mnie do nich zachęca, to oznacza, że jest w tym głębszy sens. Nie muszę być najmądrzejsza. Mogę zaufać.
Jezus nie ma problemu, żeby wejść w naszą domową rzeczywistość.
To jest niezwykłe, że On się nami nie brzydzi. Wchodzi w naszą codzienność jeszcze realniej i jeszcze bardziej niż dotychczas. Daje nam Siebie w naszych domach. Nie ma pretensji, że w trakcie kazania pies sobie pochrapie, czy że krzyczą dzieci u sąsiadów. Nie. On przychodzi i pragnie się z nami spotkać. Pragnie, żebyśmy zobaczyli, że cały obrządek jest ważny – bo gdyby nie był, to nie byłyby transmitowane Msze online – ale nie jest najważniejszy. Najważniejsza jest relacja z Nim i miłość, jaką Go obdarzamy. Miłość, która nie tylko przejawia się w fizycznym chodzeniu do kościoła, ale miłość, która potrafi się poświęcić dla dobra drugiej osoby w trosce o jej zdrowie i bezpieczeństwo. Miłość, która nie uważa, że pozjadała wszystkie rozumy świata i potrafi znaleźć to, co najważniejsze.
Jezus przychodzi. Kwestia, czy my potrafimy się otworzyć na Jego łaski i podporządkować się Jego ziemskim zwierzchnikom?
Nam w domu szczególnie odpowiadają Msze na Pogłębiarce, mają mega dobrą jakość, a kazania zawsze nakłaniają do refleksji.