Szaleni ludzie
Zajrzałam dzisiaj do mojego kalendarza i natrafiłam na cytat Steva Jobsa, który już kilka miesięcy mam na tapecie. Stwierdziłam, że może to jest myśl na dzisiejszy wpis…
„Ci którzy są wystarczająco szaleni, by myśleć, że są w stanie zmienić świat, są tymi, którzy go zmieniają” ~ Steve Jobs.
Patrząc na moje życie niejednokrotnie potrzebuję motywacji, inspiracji, a nade wszystko wiary. Wiary w to, że moja idea ma sens. Pytając kogokolwiek z ludzi, którzy odnieśli sukces, każdy powie, że trzeba mieć ogromną wiarę i samozaparcie, aby ten sukces osiągnąć. Potrafić poświęcić swój komfort, czas, często też i pieniądze.
Rób swoje!
Mamy różne cele i marzenia, coś co marzy się mnie, dla Ciebie może być drobnostką i nonsensem i odwrotnie. To co marzy się Tobie może być dla mnie czymś dziwnym i nierealnym. Jednak czy to oznacza, że faktycznie nie ma sensu spełniać tych marzeń?
Tylko my wiemy, co mamy naprawdę w sercu. Czego pragniemy. Bez sensu oglądać się na innych, porównywać się.
Pojawia się też we mnie pytanie – dlaczego tak często coś co wiem, że ma sens, co chcę robić schodzi na drugi plan? Dlaczego tak ciężko mi się zmobilizować? Dlaczego momentami kompletnie tracę to poczucie sensu?
Czasami mamy lenia :/
Wydaje mi się, że po prostu wkrada się w moje życie lenistwo. Najzwyklejsze i równocześnie najstraszniejsze lenistwo. Przecież jak mogę oczekiwać nie wiadomo jakich efektów nie dając z siebie stu procent? Bez sensu też jest ciągle poszukiwać inspiracji. Tracić czas na marzenie o czymś w przyszłości. Przyszłość zaczyna się TERAZ! Jeśli nie zacznę jej teraz kreować, to nic mi nie wyjdzie. Będę ciągle to odkładać na jutro, na pojutrze, na czas, kiedy będę miała lepszy sprzęt, lepsze zdrowie, lepsze samopoczucie… I tak bez końca…
Kim chcesz być?
Nie chcę być w większości ludzi, którzy zatrzymują się na tych swoich marzeniach, którzy w momencie pierwszej trudności się zatrzymują. Pragnę zacząć żyć tu i teraz, nie odkładając życia i działania na później. Jak mi pójdzie? Nie wiem. Wiem tylko, że jeśli teraz nie spróbuję, to będę żałować do końca życia. Kiedyś chciałam tańczyć zawodowo. Spróbowałam się zaangażować tak na maxa i doszłam do wniosku, że to totalnie nie dla mnie. Ale przynajmniej nigdy nie będę mogła sobie zarzucić, że nie spróbowałam. Nie będę zadawać sobie pytania: „A co by było gdyby…?”. Dlatego zachęcam Ciebie i (równocześnie też piszę to do siebie), abyśmy się angażowali we wszystko czego prawdziwie pragniemy na 100%.
Ja podejmuję wyzwanie. A Ty?