Basia Turek
Rozmowy

Pustka, która potrzebuje wypełnienia

Z Barbarą Turek, coachem poruszającym się na wózku, autorką książki „Pełnymi garściami” oraz osobą, która podróżując niesie ludziom prawdę, spotkałam się w niezwykłych okolicznościach – na lipcowym obozie Ciupy Wózkowicze. Od razu zjednała sobie ludzi swoim humorem, otwartością i szczerością. Spotkanie z Basią uświadomiło mi, że jeśli ona jest w stanie tyle robić mając mózgowe porażenie dziecięce, to moje wymówki naprawdę są błahe. Zapraszam Was na rozmowę o codzienności, szalonej wyprawie i życiu pełnią, pomimo ograniczeń.

Basia Turek

Jak wygląda Twój typowy dzień?

Walczę o przetrwanie. Na co dzień mieszkam w Krakowie i wynajmuję mieszkanie, do którego przychodzi wielu ludzi. Żartuję sobie, że to jest dom publiczny, więc mieszkam w domu publicznym, do którego każdy może przyjść i wypić kawę. Przy okazji, jeśli chce może coś dla mnie zrobić. Rano ktoś musi przyjść, podnieść mnie z wyra. Musi mnie ubrać, pomóc umyć zęby. Od dziesięciu lat nie mieszkam z rodzicami. Na drugim roku studiów stwierdziłam, że chciałabym zaryzykować i spróbować, co to znaczy samodzielność. Samodzielność kojarzy mi się bardzo ze słowem dzielny, bo myślę, że każdego dnia próbuję być dzielna i nie poddać się w tym wszystkim. Tak wygląda mój dzień w Krakowie, że sobie trochę czekam. A jak nie czekam, to często jestem w podróży. Dzisiaj się śmiałam, że zmieniam tylko kierowców do swojego samochodu. Na co dzień żartuję daj mi człowieka, a powiem mu, co może dla mnie zrobić. Mogłabym chyba zarządzać jakąś firmą (śmiech).

W Twoim życiu dzieje się wiele. Bywają sytuacje fajne i przyjemne, jak i te gorsze. Jaki ma to wpływ na Ciebie, na Twoją relację z Bogiem?

Codziennie każda sytuacja mnie czegoś uczy. Czasem bywa tak, że chciałabym coś sama zrobić, a nie mogę. Ciężkim jest mieć poczucie, że ma się trzydzieści dwa lata, a nie ma się aż takiego wpływu na swoje życie. Chciałoby się, ale go się nie ma. Nieustannie się uczę, że Pan Bóg chce od nas tylko jednej rzeczy. Ostatnio mi ją wytłumaczył biskup Artur Ważny. Powiedział, że chodzi o to, żeby tak się modlić, żeby pozwolić się Panu Bogu przekonać do tego, jakie On ma pomysły. Często przychodzimy do Pana Boga i mamy całą listę spraw, które byśmy chcieli. A biskup powiedział, że nie. Chodzi o to, że przychodzimy na modlitwę, stajemy i On nam opowie jaki ma pomysł i dlaczego.

Basia Turek

A jakbyś miała komuś doradzić, jak Panu Bogu zaufać, to co byś mu powiedziała?  

Nie wiem. Każde serce jest inne, ma inne rany i to nie jest tak, że mam jakąś receptę na zaufanie Bogu. Takim lekarstwem, które mam teraz jest to, żeby na ile to możliwe nie być samą. Jak jest mi bardzo trudno, to się modlę Panie Jezu pokaż mi przyjaciela. Czasami jest tak, że pomogę ludziom, bo im coś doradzę, ale tak naprawdę to obecność jest najważniejsza.

Co Cię najbardziej fascynuje w Twoim życiu?  

Chyba nic. W sensie takim, że ja bardzo staram się żyć tu i teraz. Nie jest tak, że coś jest albo super, albo mega beznadziejne. Staram się żyć w tym miejscu, w którym jestem i stawiać krok w tym miejscu, w którym go potrzebuję w danym momencie. Mój spowiednik jezuita, musztruje mnie, żeby żyć tu i teraz, tym, co Pan Bóg mi daje w tym momencie.

Jak sobie radzisz z kryzysami i przeszkodami w swoim życiu?

Mnie w życiu bardzo ratuje krzyż. Zawsze przypomina mi się fragment z Ewangelii, gdzie Pan Jezus powiedział: przyjdźcie do mnie wszyscy utrudzeni i obciążeni, a Ja was pokrzepię. Mega mnie w tym porusza słowo wszyscy. To znaczy, że niezależnie od tego, czy masz dwie nogi zdrowe, czy chore. Czy wierzysz, czy nie wierzysz. Czy uważasz, że jesteś gotowy, czy nie, On mówi przyjdź. Staram się nie robić tego, co zrobili Adam i Ewa. Oni zgrzeszyli, a potem się schowali. Chyba chodzi o to, żeby wystawiać się na niego i pamiętać, że On już był w tych sytuacjach. On już tam był, kiedy zrobiłam siku. Mówię o tym, bo to jest takie namacalne z mojego życia, że dany człowiek nie zdąży do mnie dojechać. A to nie jest tak, że on nie zdąży, a umówiliśmy się na lody, ale umówiliśmy się na siku i on nie zdążył. Wtedy jak poziom moczu wyżej oczu, to czasem się ulewa. To nie jest proste doświadczenie. Ale On tam był, wiedział, że tak będzie i myślę, że gdyby udawało mi się częściej przypominać tą perspektywę, to byłabym dużo szczęśliwsza.

Zmieniając trochę temat. Czy uważasz, że każdy jest po coś na ziemi?

Podzielę się tym, co teraz robię w życiu. To jest idealny obrazek tego, że tak, każdy jest potrzebny. Kilka miesięcy temu dostałam od Pana Boga nowe życie. Myślałam, że już mnie tutaj nie będzie, a jednak jestem i zdałam sobie sprawę, z tego, że jeszcze raz dostałam prezent pod tytułem „życie”. Wróciłam do tego życia trochę przygnieciona tym, co mnie spotkało. Szukałam sensu, kiedy wparował do mnie mój kolega Dawid. On powiedział tak: musimy zrobić coś, co Ci pokaże, że jesteś dla nas ważna. Najpierw chcieli wyremontować moje mieszkanie, a od tego pomysłu przeszli do innego „Nie ma bata, będzie chata”. Dlaczego o tym mówię? Ponieważ ludzie, którzy generalnie nie znają się na budownictwie i remontach, nagle okazało się, że im zależy, żebym miała swój dom i żeby on był dla mnie wygodny.

Teraz przy zbieraniu na niego pieniędzy widzę jeszcze bardziej, że każdy ma jakiś talent, którym może się podzielić. Na tym tak naprawdę się świat kręci.

A jak taki talent odkrywać?

W mojej książce „Pełnymi garściami. Historia o tym, jak można nie mieć prawie nic i mieć wszystko.” przytaczam wiele historii, które mogą być pomocne w tym temacie. Piszę tam o tym, jak mając nic można dojść do punktu, w którym ma się naprawdę wiele. Jak sobie myślisz, że coś jest głupie, a jednak zaryzykujesz i to zrobisz, to czasem wynika z tego wiele dobra.

Jaka jest Twoja główna życiowa rada?

Bierze się ona z filmu pt.: „Madagaskar”. Król Julian mówi tam bardzo ważną rzecz: prędko, prędko, zanim ogarniemy, że to bez sensu. I to jest moja rada.

Co postrzegasz jako największą przeszkodę w swoim życiu?

Każdy z nas nosi w sobie taką dziurę, która potrzebuje być nakarmiona miłością. Przez pięć lat chodziłam na psychoterapię, żeby uporządkować swoje życie. Wiem, że bez pomocy pani psycholog bym sobie nie poradziła. Jak dzisiaj oglądam i samą siebie, i ludzi, to podstawowym brakiem i przeszkodą zarazem jest brak miłości. Chcemy dorównać do jakiś standardów, które są do bani. Często próbujemy się na kogoś stylizować, ale po co? Najlepiej jest, jak jesteśmy sobą. Twoje życie jest ekstra, moje życie jest ekstra i drugiego takiego nie ma.

To jest mega ważne, co powiedziałaś.

Jaka jest najbardziej szalona rzecz, jaką zrobiłaś w swoim życiu?

Chyba to, że pojechałam autostopem. Przyszło do mnie takie pragnienie, żeby pojechać do papieża Franciszka, ale nie miałam pieniędzy.

Co zrobiłaś?

Pomyślałam, że jak nie mam pieniędzy, to trzeba tam pojechać za darmo, czyli najlepiej autostopem. Tutaj bardzo zadziałała zasada: prędko, prędko zanim ogarniemy, że to bez sensu. Pojechała ze mną Kinga, która jest pielęgniarką i Hubert, który filmował tą podróż. Powiedział, że musi z nami jechać, bo inaczej nikt nam w to nie uwierzy. Nic tak naprawdę nie było pewne. Jak teraz o tym myślę, to to było bardzo głupie. Nie mieliśmy zaplanowanych noclegów, dostępu do toalety.

Dojechaliśmy w 72h do Watykanu. Z tej podróży takie najdziwniejsze wspomnienie zawiera się w: Nigdy nie mów Panu Bogu, że czegoś nie zrobisz.

 Dlaczego?

Wyjeżdżając z Krakowa pomyślałam sobie, że nigdy nie wsiądę to tira. Schudłam już jakieś dziesięć kilo, a jak widzisz, nadal nie jestem małą foczką (śmiech).

Była taka sytuacja na Węgrzech, że byliśmy bojowo nastawieni z myślą, że dojedziemy. Problem był tylko taki, że nikt przez długi czas się nie zatrzymywał, a jeszcze 15min wcześniej przewróciłam się w toalecie. Miałam wtedy strasznie dość. Może znasz taki moment, kiedy bardzo czegoś chcesz, ale nic się nie układa tak, jak by się chciało.

Chyba każdy go zna. Co wydarzyło się dalej?

Wyszliśmy na drogę ze świadomością, że za trzy dni odlatuje nasz samolot powrotny z Rzymu, a my nawet nie jesteśmy w połowie drogi. W mojej głowie pojawiła się taka myśl: „Kurde, ale jestem głupia. Przecież mogłam sobie włączyć TVP2, Anioła Pańskiego. Papież by z okna wyskoczył i wszystko by było na swoim miejscu.

Jak już byliśmy tacy totalnie zrezygnowani, to zatrzymał się tir. Pojawiło się pytanie – jak władować niepełnosprawnego do tira na autostradzie? Brzmi jakby się nie dało (śmiech). Kinga do niego biegnie i mówi mu, że jest też osoba niepełnosprawna i że raczej nie da się tego zrobić. Dziadek nic nie rozumiał po angielsku i tylko pokazywał wsiadajcie, wsiadajcie i się uśmiechał. Wsiedliśmy, ale ja nie wiem jak. Okazało się, że jechał do Włoch.

Co byś doradziła osobie, która ma jakieś marzenia, coś by chciała osiągnąć, ale wydaje jej się to niemożliwe do zrealizowania, że nie podoła?

Jak ktoś byłby wierzący, to ja zawsze zaczynam swoje marzenia od tego, siadam na modlitwie i mówię: Tato, mam taki i taki pomysł. Dobry on jest? On często nic nie mówi, więc powtarzam: Tato, mówiłam Ci, że mam taki pomysł. Dobry on jest? Znowu nic nie mówi i tak powtarzam, aż On coś powie. W końcu jest trochę tak, że każdego dnia patrzę, co się dzieje. Zanim z czegoś zrezygnujemy, warto najpierw słuchać i usłyszeć. To jest pierwsza rzecz. A druga, żeby mieć kogoś bliskiego naszemu sercu oprócz Pana Boga. Kogoś, komu opowie się o czym marzymy. Kogoś, kto będzie oglądał Twoje życie razem z Tobą i powie Ci, czy to jest dla Ciebie dobre czy nie. Poza tym nie należy się bać podejmowania złych decyzji. Podejmiesz złą decyzję i stanie się coś wielkiego?


Jeśli uważasz ten wywiad za wartościowy, podziel się nim ze znajomymi, przyjaciółmi, rodziną! Te osoby na pewno zyskają, a mi będzie przemiło!

Przygotowałam też dla Ciebie prezent – ebooka z ćwiczeniami, dzięki któremu wkroczysz na ścieżkę życia Twoich marzeń. Możesz go pobrać wypełniając poniższy formularz lub wchodząc tutaj po więcej informacji.

Natomiast, jeśli chcesz zobaczyć z kim jeszcze przeprowadziłam wywiady zajrzyj tutaj.

Zapraszam Cię również na moje media społecznościowe, gdzie znajdziesz codzienną dawkę inspiracji i motywacji. ?

Wskakuję na Insta!       Wskakuję na Facebooka!

Dodaj komentarz