Marzenia przekuj w działanie – najpierw to obowiązkowe, a później…?
Ostatnio było trochę o marzeniach. O tym, żeby się w siebie zagłębić i nie pozwolić innym osobom zabierać naszych marzeń, bo przecież nikt za nas naszego życia nie przeżyje. Dzisiaj chciałabym Ci powiedzieć, co zrobić w momencie, kiedy mamy już to marzenie. Pokazać, że musisz je przenieść na Twój realny grunt i rozpocząć tam, gdzie jesteś. Zwłaszcza jeśli przed Tobą egzaminy. 😉
Wszystko pięknie. Już wiesz, że marzy Ci się zostać zawodowym fotografem, malarzem, piłkarzem, czy członkiem zarządu ogromnej korporacji. Chcesz mieć willę z basenem i sportowe auta, które stoją w garażu. Oprócz tego cudownego partnera życiowego, z którym kilka razy w roku latasz na egzotyczne wakacje. Brzmi super, prawda?
Tak – jest to coś pięknego, ale musimy sobie zdać też sprawę, że żeby to osiągnąć musimy się dosyć mocno napracować. Można żyć marzeniami, można je nawet mieć spisane, ale co z tego, jeśli nie robimy nic, żeby się podjąć ich realizacji? Albo jeśli są one tak ogromne i oderwane od tego, gdzie jesteśmy teraz, że na samą myśl o ich realizacji nam się odechciewa…
Chcę wszystko od razu!
Zwłaszcza my młodzi, chcielibyśmy wszystko od razu. Obserwujemy różne osoby sukcesu na Instagramie i myślimy sobie- ten to ma szczęście. Zastanów się tylko, czy obserwując ją zastanawiasz się jaką drogę pokonała ta osoba, żeby być w tym miejscu, w którym jest obecnie? Wiesz w jakich okolicznościach zaczynała?
To właśnie te okoliczności są tak ważne. Bardzo często nie jesteśmy w stanie od razu zmienić wszystkiego i w 100% poświęcić się realizacji naszego marzenia. Musimy rozłożyć tą drogę na mniejsze kawałki i umieścić ją w tych naszych realiach. Czasem, żeby osiągnąć jakieś marzenie, na początku wcale to nie będzie takie super. Prawdopodobnie będzie to ciężka harówka, w trakcie której będziesz musiał się niejednokrotnie poświęcić i działać. Czasem będziesz musiał robić rzeczy, które teoretycznie nie do końca przydadzą Ci się w realizacji tego marzenia…
U mnie czymś takim była matura. Ja naprawdę nie widziałam i dalej nie widzę sensu w tym egzaminie. Tak jak jeszcze egzaminy na studiach mają jakiś sens, bo faktycznie w większości uczę się czegoś, co ma potem bezpośrednie przełożenie na moje życie, postrzeganie świata, tak matura to ugh… serio. Ale z drugiej strony, gdybym nie zdała matury nie mogłabym spełnić mojego marzenia o pójściu na takie, a nie inne studia. Rozumiesz o co mi chodzi? 😉
Realia czasem są trudne i to czym aktualnie się zajmujesz, może niebezpośrednio prowadzić Cię do realizacji Twojego marzenia, ale czasem trzeba przebrnąć przez to „co trzeba”, żeby potem móc zacząć robić to, co się lubi.
Idealne okoliczności nigdy nie nadejdą
Nie możesz czekać na idealne okoliczności, żeby zacząć działać. One NIGDY NIE NADEJDĄ. Wiecznie będzie coś, co będzie utrudniało jego realizację, ale chodzi o to, żeby wygospodarować sobie czas i przestrzeń, żeby krok po kroku dążyć do jego realizacji.
Jeśli chcesz coś osiągnąć, to musisz działać. Przyszłość zaczyna się dzisiaj. Tu i teraz. To od Ciebie zależy, czy zaczniesz budować stopnie do swojego marzenia, czy zostaniesz u ich stóp mówiąc, że się nie da. Po prostu rozejrzyj się wokół siebie. Spojrzyj w kalendarz i wygospodaruj trochę czasu i przestrzeni na realizację tego, co masz głęboko w sercu. Pamiętaj ten swój główny cel, aby zawsze mieć motywację do kroczenia po to, co masz w sercu – nawet jeśli będzie to oznaczało zmierzenie się z nieprzyjemnymi zadaniami w pierwszej kolejności. Masz tę moc! ;D