Motywacja

Jak nie porzucić tego, co musimy zrobić?

Zbliża się koniec roku szkolnego i akademickiego. Sesja i matura tuż za progiem, a nas, zamiast bardziej ciągnąć do nauki, ciągnie do totalnie innych zajęć. Ja na przykład najchętniej odpuściłabym sobie naukę i zajęła się zupełnie innymi sprawami… W takim jednak momencie  zawsze się reflektuję, że co z tego, że teraz odpuszczę, skoro później będzie trzeba to tak czy tak zrobić. Pojawia się też myśl, że prawdopodobnie, jeśli nie pozdaję tych różnych rzeczy, to negatywnie odbije się to na mojej przyszłości.

To trochę tak, jakby tuż przed metą zakończyć bieg, „bo mi się nie chce”. Trochę bez sensu, co nie?

Jeśli czujesz, że totalnie Ci się nie chce, nie odczuwasz motywacji i na samą myśl o egzaminie chwyta Cię ból żołądka i tylko jedno wielkie pytanie „PO CO?!” to mam dla Ciebie dobrą wiadomość – jest odpowiedź na Twoje pytanie i problem.

Po co podejmujesz się trudnych zadań?

Okey, w takim razie zacznijmy od odpowiedzenia sobie na pytanie, po co to robisz? Weź kartkę, długopis i zapisz, po co to robisz. Niech to nie będą błahe teksty w stylu – „żeby zdać”. Przecież za każdym naszym działaniem stoi jakiś większy cel, jakaś motywacja. Czasem sobie tego nie uświadamiamy, dlaczego to robimy, ale kiedy się zastanowimy, to może i dojdziemy do wniosku, że system jest bez sensu, ale że z drugiej strony do realizacji naszych marzeń nie da się dojść inaczej, niż w pewien sposób dopasowując się do niego.

Robisz to, żeby móc wykonywać wymarzony zawód? Żeby się sprawdzić? Żeby w końcu mieć święty spokój z tą szkołą? Mam tylko nadzieję, że nie robisz tego pod presją społeczeństwa i rodziców. W takim wypadku może być Ci naprawdę ciężko, dlatego warto, żebyś poszukał głębiej. Może się okaże, że jest jakaś mała motywacja wypływająca z jakiegoś innego źródła.

Co z tym stresem?

Przechodząc dalej, jeśli odczuwasz ogromny stres, to zastanów się, skąd on się bierze? Gdzie jest jego prawdziwe źródło i czy masz na nie wpływ. Jeśli nie masz, to naprawdę nie warto się tym przejmować. Lepiej się zająć tym, na co masz wpływ. Wiem wiem, brzmi jak wyświechtana gadka i sama mam z tym problem, ale czasem naprawdę lepiej odpuścić. Zaangażować się w to, na co mamy wpływ. Dać z siebie wszystko w nauce i w przygotowaniach. Mi to zawsze daje większy luz. Sama po sobie widzę, że jeśli nie dałam z siebie 100% w trakcie nauki, to stresuję się zdecydowanie bardziej, niż w momencie, kiedy wiem, że dałam z siebie wszytko. W takim momencie trzeba zaufać i wierzyć, że będzie dobrze – bo dlaczego miałoby być źle? 😉

Patrz dalej!

Ponadto w radzeniu sobie ze zniechęceniem może Ci pomóc perspektywa przyszłości. Spojrzenie poza ten egzamin, to trudne zadanie, które jest przed Tobą i zanurzenie się w to, jak życie będzie wyglądać po tym. Serio warto tak tyrać przez jakiś czas, żeby później mieć satysfakcję z wykonanego zadania. Warto do końca pracować na zwiększonych obrotach i pogodzić się z tym, że teraz jest ciężko. Nie walczyć z tym, po prostu to zaakceptować i robić swoje. Gwarantuję Ci, że satysfakcja po zakończeniu zadania jest świetna. 😉

A Ciebie, co motywuje do dokańczania trudnych zdań? Jak radzisz sobie ze zniechęceniem? Jeśli masz swoje sposoby, to koniecznie podziel się w komentarzu! 😀

Dodaj komentarz