Cudowności

Życie bez psów – nie dziękuję.

Zdarza się Wam czasami tak, że macie totalnie wszystkiego dosyć? Nic wam się nie chce, pogoda nie taka… Ogólnie słabo… 
I nagle widzicie ten pyszczek.
Te podniesione uszy, wzrok – pełen miłości i wyczekiwania. Bije z takiej postawy tylko jedno przesłanie: „No ale dalej… Pobaw się ze mną, weź mnie na spacer”. W takim momencie, mój dzień od razu się odmienia. Z pełnego szarości i bierności, przemienia się w moment zabawy, chwili ruchu i po prostu spotkania ze stworzeniem, które akceptuje mnie bezgranicznie. O kim mowa? Oczywiście, że o psie! 😀 

Dzisiaj stwierdziłam, że podzielę się z Wami za co kocham psy, aby Was tą miłością zarazić i prostu podzielić się moją radością. Inspiracją do tego wpisu stał się mój ukochany pies Carmen, dzięki której doświadczam tak wiele cudowności w moim życiu. 

1. Wspólne spacery 

Ach! Ile ja piękna doświadczyłam dzięki psom. W ile miejsc poszłam dzięki Karmelkowi. Gdyby nie ona, to wyjazd do lasu czy nad jezioro nie byłby taki sam. Za każdym razem, gdy powie się jej to magiczne słowo „spacerek”, ona ma w sobie ogromną radość. Dzięki niej mam poczucie, że nie jestem sama. Cieszę się, że wzięcie jej ze sobą sprawia jej tak ogromną radość. 
Oprócz tego lubię czasem pójść tak po prostu „gdzie mnie nogi poniosą”. Pies jest wtedy najlepszym towarzyszem. Nigdy mu się nie nudzi, idzie i ma z tego taką frajdę, tak jak ty. Dodaje w te spacery radość, której nie da się do niczego innego porównać.

2. Pocieszna mordka

Uwielbiam zachwycać się jej pięknem. Tak po prostu podczas spacerów, gdy biega po polach, czy gdy śpi z zaciśniętymi oczami. Wyobraźcie sobie jakim Bóg jest artystą, skoro stworzył coś tak niezwykłego jak pies! 

Ponadto jej urok sprawia, że trudne momenty stają się łatwiejsze. Choćby nie wiadomo jak bardzo sytuacja u mnie w domu była napięta, to pojawienie się Carmen w pokoju, zawsze rozluźnia panującą tam atmosferę. Jej śmieszna mina, podniesione uszy, słodki wzrok czy cichy pomruk sprawiają, że wracają uśmiechy na nasze twarze. Napięcie zostaje rozładowane.

3. Motywacja do ruchu

Niejednokrotnie miałam tak, że totalnie nie chciało mi się poruszać. I nagle pies przychodził z misiem. No to jak mogłabym odmówić? Wtedy na ogół idziemy na ogród i biegamy, bawimy się. Nie dość, że ona się cieszy, to jej radość udziela się mnie. Poza tym zawsze mam kompana do tego, żeby wyjść pobiegać, czy chociażby pójść na spacer. Obie strony wychodzą na plus. Pies jest na maxa szczęśliwy, bo się poruszał, bo wyszedł z domu, a ja przy okazji też pospacerowałam, czy czasami w wyjątkowych sytuacjach poszłam pobiegać. 

4. Milutka sierść

Co tu dużo pisać. Głaskanie i przytulanie psa, to czysta przyjemność. 😀 Kocham czuć jej ciepełko i czuć, że jest taka milutka. To mi przynosi spokój, radość, ot tak po prostu. 

5. Nauka cierpliwości

Znacie ten moment, kiedy po raz kolejny czekacie na nią na spacerze, bo coś wącha. Wie, że ją wołasz, że czekasz, ale ona udaje, że nie słyszy. Ja widzę wtedy dwie opcje do wyboru: albo się wkurzyć albo stwierdzić, że dzięki temu mogę być chwilę dłużej na świeżym powietrzu, po prostu ze spokojem poczekać nie nadwyrężając swoich nerwów. Dobrą sytuacją do ćwiczenia siebie jest też moment, kiedy po raz setny wbiega do domu z mokrymi łapami i zadeptuje całą podłogę. Denerwuje to na maxa, ale z drugiej strony daje możliwość trenowania swoich reakcji i kontroli nad emocjami. Poza tym, ile ja się uczę od niej cierpliwości, gdy ją zaczepiam, a ona nadal wychodzi z taką samą miłością i spokojem do mnie.

6. Satysfakcja z treningów. 

Uwielbiam to uczucie satysfakcji, gdy mój pies nauczył się jakiejś sztuczki. Gdy pierwszy raz coś zrobił. Gdy idzie grzecznie przy nodze.

Moja koleżanka podczas treningów zawsze mi mówiła „to pies ciebie wyprowadza, czy ty psa?” Mi udało się osiągnąć, że to ja wyprowadzam psa, to on mnie słucha. Ja nie muszę za nim biec. Ona nie wyrywa mi ręki, tylko grzecznie idzie obok mnie. Owszem, kiedy przez dłuższy czas z nią nie pracuję, to nie jest aż taka grzeczna. Fajnym jest jednak to, że po pewnym okresie regularnych spacerów wraca do tego oczekiwanego stanu. To jest niezwykłe doświadczenie – widzieć, że czas, który poświęciłeś na tresurę nie poszedł na marne, tylko procentuje, a spacery to czysta przyjemność. 

Szczerze powiedziawszy, to nie wyobrażam sobie mojego życia bez czworonogów. Każdy pies ma w sobie coś niezwykłego, nieważne czy rasowy czy kundel. 

A wy co sądzicie o psach? Co w nich najbardziej kochacie?  

Dodaj komentarz