Co się dzieje z pieniędzmi w Kościele? cz. II
Na co powinny być przeznaczane pieniądze w Kościele? Skąd księża biorą pieniądze? Czy ludziom uznającym Boga za właściciela wszystkich rzeczy przysługują jakieś benefity? Jak to jest, że jest tyle nie-idealności w Kościele pod względem finansów? Takie pytania skierowałam do Wojciecha Nowickiego – prezesa Fundacji Crown oraz współautora książki “Uzdrowienie finansów, jak z Bożą pomocą wyjść z długów”.
Jakie ma Pan doświadczenie ogólnie z księżmi pod względem finansów? Są księża, którzy potrafią nimi odpowiednio dysponować i zarządzać?
Myślę, że wielu naprawdę stara się zarządzać pieniędzmi najlepiej jak potrafią. I zadają sobie przy tym pytanie: Czy to by się Bogu podobało? Coraz więcej księży poszukuje też rozwoju w tym zakresie. Nazwijmy to: szkoleń, kursów, wykładów. Rzeczywiście szuka tych rozwiązań. To co mnie osobiście napawa nadzieją, to fakt, że coraz więcej księży zaczyna dostrzegać, że parafianie, czyli osoby, za które czują się odpowiedzialni duchowo, ma problemy finansowe. Ma kłopoty materialne różnego rodzaju. I chce dla nich poszukać rozwiązań, bożych rozwiązań. To jest najcenniejsze według mnie, bo jedna sprawa to jest pomóc sobie samemu, ale druga, to jest zatroszczyć się o innych i znaleźć pomoc dla innych. To jest ważne i tego jest coraz więcej.
Tak naprawdę to skąd księża biorą pieniądze?
Można powiedzieć tak, że księży czy powiedzmy parafię – nazwijmy tu parafię jako organizację, jako punkt prawny, Pan Bóg zaopatruje poprzez świeckich. Tutaj trzeba oddzielić, bo czym innym są pieniądze parafialne, a czym innym są pieniądze konkretnego księdza. W tym znaczeniu, że konkretny ksiądz ma coś takiego, jak prawo stuły. Prawo stuły polegające na tym, że jeżeli my chcemy złożyć ofiarę za konkretną Eucharystię, to do tej ofiary ma ksiądz prawo. Tam oczywiście jeszcze są tzw. pierwsza eucharystia w danym dniu, druga, trzecia i to są tzw. binacje, trinacje, które później są odprowadzane do kurii. Też ksiądz, który sprawuje opiekę duszpasterską i idzie z tzw. błogosławieństwem do domu przy okazji kolędy, to też do części tych ofiar, które są składane ma prawo. Oczywiście księża, którzy sprawują różnego rodzaju posługi, typu katecheta w szkole, to normalnie są za to opłacani. Do tego dołącza się też różnego rodzaju prowadzenie rekolekcji w różnych miejscach. To też czasem jest związane z tym, że dostaną pieniądze.
Ale nie mają swojego cennika? (śmiech). W stylu za takie rekolekcje tyle, za takie tyle, czy jak?
Mi się wydaje, że przeważnie nie mają. Natomiast to czasami jest tak, że po prostu ten ksiądz, który zaprasza innego rekolekcjonistę może np. podjąć decyzję, że taca z tej niedzieli to jest po prostu takie honorarium dla niego. Tutaj trzeba pamiętać o tym, że w przypadku pieniędzy i w przypadku różnych rzeczy mamy takie pojęcie jak „honorarium”, czyli wynagrodzenie za coś. I to słowo honorarium wzięło się z greckiego słowa honorar, które jest zapisane w Drugim Liście do Tymoteusza, gdzie jest zapisane: „Prezbiterzy, którzy dobrze przewodniczą, niech będą uważani za godnych podwójnej czci, najbardziej ci, którzy trudzą się głoszeniem słowa i nauczaniem” (1Tm 5,17).
Tam jest przetłumaczone czci, ale chodzi o podwójne honorar, czyli właśnie podwójnego wynagrodzenia moglibyśmy to sparafrazować.
Czyli ksiądz, jeśli dobrze rozumiem, też ma prawo do wynagrodzenia?
Mamy w Biblii takie sformułowania jak np.: godzien jest robotnik swojej zapłaty (por. Mt 10,10). Teraz oczywiście przykładowo musimy pamiętać, że eucharystia sprawowana przez księży jest przeważnie związana z jakąś ofiarą. Chociaż, rzecz jasna, księża proboszczowie mają obowiązek przynajmniej jedną eucharystię w tygodniu sprawować za parafian bez ofiary. Natomiast tam, gdzie są te ofiary, to ofiara za intencję mszalną idzie do księdza, a jeżeli jest jakaś składka, to ona idzie na potrzeby parafii, czyli właśnie utrzymanie budynków kościelnych. Przecież to są duże budynki. Przykładowo, kiedy pragniemy wziąć ślub, to na godzinę można powiedzieć, że wynajmujemy spory budynek. Wynajmujemy możliwość, że organy zagrają. Przecież to nie jest jakiś tani instrument, prawda?
Z tej strony patrząc, to faktycznie nabiera to sensu.
Nie jest to nic takiego dziwnego, że na godzinę dla naszej prywatnej sprawy potrzebujemy ten obiekt, no i dlaczegóż mielibyśmy nie złożyć konkretnej ofiary?
Na co powinny iść pieniądze z tacy?
One idą na wiele tematów. Na pewno potrzeby parafii, jakim jest prąd, gaz, woda, ewentualnie utrzymanie różnego rodzaju kwestii. Pranie chociażby szat czy pranie obrusów liturgicznych. Należy też pamiętać, że parafia ma wiele zobowiązań. Przykładowo parafia ma obowiązek przekazać określoną tacę do kurii. W budżecie parafialnym jest wiele pozycji, które stanowią zobowiązania parafii wobec diecezji. Także zasadniczo jest wiele takich potrzeb. Chociażby przeglądy obiektów parafialnych, remonty.
Czyli to wszystko powinno iść na potrzeby utrzymania parafii? Nie na jakieś zachcianki księży?
Raczej tak nie powinno być. Od tego jest takie ciało, jak rada parafialna – ekonomiczna, która też ma za zadanie trochę wspierać księży w podejmowaniu decyzji. Ale też przykładowo, jeżeli jest takie wydarzenie jak spowiedź np. przed Wielkanocą, że się zaprasza iluś księży, to jak przyjdą, to wypadałoby ich poczęstować posiłkiem. Bo dlaczego mieliby być głodni w konfesjonale? Więc trzeba wtedy wydać obiad czy kolację. Stąd są te środki.
O czym należy pamiętać, gdy poruszamy temat pieniędzy w Kościele?
Kiedy mówimy o finansach Kościoła, to jest to taka rzecz ekscytująca, bo finanse Kościoła są mało znane. Najczęściej wydają się nieprzejrzyste i kiedy tylko jakiś tam fragmencik z tego się dowiadujemy, albo spojrzymy tylko na jakiś fragmencik bez szerszego kontekstu, to wówczas bardzo łatwo możemy pójść za tym, co dzisiaj często media robią, że tylko jakiś elemencik z tego wyciągają i drążą. Bez szerszego kontekstu w jakim to słowo było powiedziane. Przykładowo, kiedy my byśmy sobie powiedzieli, że parafia przesyła pieniądze na diecezję. To pojawiłyby się głosy: Ooo diecezja tutaj gnębi parafię. Ale przecież tak naprawdę, ile dzieł na poziomie diecezjalnym potrzebuje być finansowane właśnie dzięki temu, że parafie też się w to angażują.
A przykład takiego dzieła?
Przykładowym takim dziełem jest chociażby radio diecezjalne, media diecezjalne. Takim dziełem diecezjalnym jest np. seminarium diecezjalne. Są archiwa diecezjalne, katedra. Mieszkańcy parafii katedralnej w życiu nie byliby w stanie ekonomicznie podjąć się dzieł związanych z renowacją katedry. Dlatego na to cała diecezja pracuje.
Mógłby Pan opowiedzieć o jakiejś sytuacji, może swojej, takiego trudnego momentu albo doświadczenia z pracy, albo to i to. Jak Pan Bóg wyprowadził z jakiś kryzysów, z długów – coś takiego. Pomoc Jego – jak to działa? Jak to wygląda?
Wiele takich przypadków opisaliśmy w książce pt.: „Uzdrowienie finansów. Jak z Bożą pomocą wyjść z długów?”. Tam jest wiele takich świadectw. Natomiast myślę, że ja osobiście doświadczyłem tego troszkę inaczej.
W jaki sposób?
Mianowicie Pan Bóg pozwolił mi mieć pracę, przez którą tak zaopatrywał mnie i rodzinę, że bardzo szybko mogliśmy spłacić długi hipoteczne związane z domem. Jednak, kiedy dokładnie 10 lat temu mocniej zastanawiałem się nad sensem życia, żyjąc już właśnie w dostatku. To wówczas zacząłem odczuwać takie przynaglenie do tego, żebym się zastanowił nad swoją przyszłością. Zastanowił się, co naprawdę mam w życiu robić. Zacząłem tego szukać. Zacząłem spisywać swoją misję życiową, analizować ją na różne sposoby.
Do jakich wniosków Pan doszedł?
Wynikało z tego, że mam robić coś nieco innego, niż to co wtedy robiłem. Wtedy byłem członkiem zarządu dużej firmy i widziałem, że Bóg chce, żebym raczej szedł do innych, pomagał innym budować nowe wzorce w swoich działaniach. Do przedsiębiorców, do ludzi indywidualnych i pomagał im, żeby odkrywali Bożą łaskę w wychodzeniu m.in. z długów. Na początku miałem trudny moment – jak podjąć decyzję, żeby odejść ze stanowiska, odejść od przywilejów, które są związane z zarządem… Wtedy bardzo mocno mi pomogło zrozumienie, że to Bóg jest źródłem mojego zaopatrzenia, a nie moja praca. Że moja praca czy moje wysiłki są tylko takim kanałem zaopatrzenia, ale źródłem, które tłoczy to zaopatrzenie jest sam Bóg. To właśnie zaufanie Jemu, poddanie się w tym, że zaopatrzy bez względu na to, gdzie ja będę w życiu, było takim ważnym momentem. To uznanie, że Bóg jest właścicielem, że to On zaopatruje, jeśli się poddam i zaufam Jego Słowu, to spokojnie będę mógł funkcjonować. Właśnie to pozwoliło mi podjąć taką decyzję, żeby odejść, zostawić. Wielu ludzi się pukało w głowę – co ty człowieku robisz? – Nie było to wtedy już dla mnie takie kłopotliwie, takie trudne i można powiedzieć, że dzisiaj już jest osiem lat jak funkcjonuję bez stanowiska. Mogę robić to do czego naprawdę Bóg mnie powołał i nie odczuwam jakiegoś dyskomfortu ekonomicznego. W tym znaczeniu, żeby mój styl życia musiał się tak drastycznie zmienić z tego powodu.
Jaki stosunek ma Bóg do ludzi bogatych? Pytam o to, ponieważ momentami odnoszę takie wrażenie, że w Kościele na ludzi bogatych patrzy się z pogardą.
Tutaj oczywiście są ze strony Pana Boga użyte przestrogi, aby człowiek nie pokładał poczucia bezpieczeństwa w majątku. O tym Bóg przestrzega. Jest taka przypowieść, gdzie bogatemu człowiekowi obrodziło pole (por. Łk 12,15-21). I tam Bóg mówi parafrazując: głupcze, jeszcze tej nocy zażądają duszy twojej. Nie pokładaj poczucia bezpieczeństwa w swoim bogactwie, bo nie od twojego bogactwa zależy twoja dusza. Także tutaj Bóg dla bogatych ma kilka ostrzeżeń polegających na tym, żeby postanowili zastanowić się, co tak naprawdę jest ważne. Bóg nie chce, nigdzie nie oczekuje, żeby raptem przestali być ludźmi zamożnymi. Bóg tylko chce, żeby stali się ubogimi w duchu. Nie biednymi w realu. Bo również człowiek, nazwijmy to, majętny może być ubogim w duchu. Kiedy staje się wiernym, uczciwym i roztropnym zarządcą bożych własności. To może być w mniemaniu tego świata bardzo bogatym człowiekiem. Być na liście stu najbogatszych w jakimś kraju. Ale jeżeli on uznał Pana Boga właścicielem tego wszystkiego i prowadzi to tak jakby to było boże dzieło, to nie jest problem.
A jak ma się do tego fragment, w którym Jezus mówi, że ciężej będzie bogatemu wejść do Królestwa Niebieskiego niż wielbłądowi przez ucho igielne?
To ucho igielne, to była taka brama piesza, przez którą można było wejść, gdy zamykano bramy główne. W Izraelu wieczór zapada tak ok. 18:00/19:00 i po tej godzinie zamykano te bramy. Jak się kupiec spóźnił, to wówczas mógł wejść on i ewentualnie przez tą bramę pieszą wprowadzić wielbłąda, ale pustego, bez towaru. Musiałby go rozkulbaczyć, czyli zdjąć z niego te wszystkie towary i może by go tam przecisnął (śmiech). Natomiast bez towaru, bez majątku.
Jakie to ma przełożenie na naszą rzeczywistość?
Tu chodzi o to, że my jako ludzie przed Panem Bogiem stajemy bez majątku. My przed Panem Bogiem stajemy z tym, co żeśmy zrobili, z tym majątkiem, a nie ile majątku, żeśmy zdobyli. W Biblii mamy trzy pojęcia: biedny, ubogi i bogaty. Biedny może być ubogim w duchu i bogaty może być ubogi w duchu (śmiech). Także ubogi w duchu może być i taki, i taki. Święty Paweł mówi w Liście do Filipian: „Nauczyłem się wystarczać sobie w warunkach, w jakich jestem. Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4,12-13).
Co to oznacza?
W Jezusie Chrystusie możemy i biedę znieść i z bogactwem jakoś tam sobie poradzić. Ale bez Jezusa Chrystusa bogactwo może stać się potężnym ciężarem. W jednym z psalmów, natrafiłem na fragment, który był dla mnie dużym osobistym potrząśnięciem. Jest w nim napisane, że „człowiek, który żyje w dostatku i się nie zastanawia podobny jest do bydła pędzonego na rzeź” (por. Ps 49,21). Czyli tutaj można powiedzieć, że dostatek może być zagrożeniem dla duszy człowieka.
A z drugiej strony patrząc?
Oczywiście dostatek właściwie używany może być można powiedzieć szansą na to, żeby dusze odkryły zbawienie i przyjęły to zbawienie. Przykładowo, jeżeli jakiś tam dostatek służy temu, żeby dzieła boże, ewangelizacyjne zwłaszcza, były realizowane, to ten dostatek służy właściwie. A jeżeli ten dostatek służy temu, żeby ta dusza nie chciała mieć nic wspólnego z Bogiem, ja tutaj nie mówię z Kościołem, mówię z Bogiem. Bo powiedzmy sobie jako członek Kościoła wiem też czasami, że nie zawsze mamy się czym chwalić. Ale ciągle możemy się chwalić Bogiem, bo Kościołem nie zawsze (śmiech). Ale Bogiem zawsze możemy się chwalić jako ludzie wierzący. Naszą rolą tak naprawdę jest i biednych i bogatych przyprowadzać do Pana Boga. Zaznajamiać z Panem Bogiem.
Zdjęcia: Jagoda Dziamska
Miejsce: Stara Wozownia
Link do książki: „Uzdrowienie finansów. Jak z Bożą pomocą wyjść z długów?” https://lubimyczytac.pl/ksiazka/296473/uzdrowienie-finansow-jak-z-boza-pomoca-wyjsc-z-dlugow
Jeśli uważasz ten wywiad za wartościowy, podziel się nim ze znajomymi, przyjaciółmi, rodziną! Te osoby na pewno zyskają, a mi będzie przemiło!
Natomiast, jeśli chcesz zobaczyć z kim jeszcze przeprowadziłam wywiady zajrzyj tutaj.
Zapraszam Cię również na moje media społecznościowe, gdzie znajdziesz codzienną dawkę inspiracji i motywacji.
Wskakuję na Insta! Wskakuję na Facebooka!
Psst… Przygotowałam też dla Ciebie prezent – ebooka z ćwiczeniami, dzięki któremu wkroczysz na ścieżkę życia Twoich marzeń. Możesz go pobrać wypełniając poniższy formularz lub wchodząc tutaj po więcej informacji.